Ranek
 

A gdy zbudzi nas ranek
Pieszcząc pościel i nas samych
Delikatnymi, przenikającymi przez zasłonę promykami
Powiem Ci szeptem szczęśliwym
Że Cię kocham
A Ty obsypiesz mnie garścią tych delikatnych pocałunków
Potem ułożysz parę swych subtelnych kwiatów koloru skóry,
Które drażniąc moje ciało
Same doznawać będą rozkoszy
Poprzez brunatno-czerwone pręciki
Żeglarze miłości
Wiatrem dla Was spełnione uczucie
Falujecie uniesieni szczęściem
By je w końcu utracić
Szczęście, dlaczego odchodzisz?
Dlaczego nie mogę cię zamknąć i schować?
Dlaczego przemijasz?
J
ak pachnąca wiatrem i morzem letnia opalenizna.


 
E. J.

powrót