Historia jednej znajomości
 

Znam wiele ludzkich słabości:
alkohol, teinę, kofeinę,
władzę, walutę, samochody,
żarcie, kobitki, nikotynę.

Poznałem ją pewnej niedzieli,
całkiem przypadkiem na pływalni,
super dziewczynę, blondynę,
świeżą jak kwiaty w kwiaciarni.

Ona spojrzała, ja spojrzałem
napiwszy się przy tym wody
i w tym momencie zrozumiałem,
że pragnę nie tylko przygody.

"Przepraszam pana" - szepnęła,
"czy pan, także, być może, może?",
"mogę" - krzyknąłem z entuzjazmem,
bo wiem, że dam radę, mój Boże!

"Czy może pan" - zaczęła szeptać,
ustami swemi jak malinki,
"zdjąć nogę z mej lewej stopy
i nie przygniatać do drabinki?".

I tak się zaczęła nasza miłość,
pełna dosadnej namiętności;
winda, samochód, w hotelu pokój,
obłędne rozkosze i czułości.

Lubiła zakuwać mnie w kajdanki
i w twarz mi dmuchać papierosem,
świecić żarówką prosto w oczy
i wrzeszczeć zwierzęcym głosem.

Oj, co to była za kobieta!!!
wspominać ją będę z dreszczem
i wiem, że gdyby nie przeniesienie,
to byłbym do dzisiaj z nią jeszcze.

Znam wiele ludzkich słabości,
moją na zawsze będą te randki,
chciałbym naprawdę się znów zakochać,
więc szukam następnej policjantki.

 
E. J.

powrót